Lecz gdy podeszli do Jezusa i zobaczyli, że już umarł, nie łamali Mu goleni, tylko jeden z żołnierzy włócznią przebił Mu bok i natychmiast wypłynęła Krew i woda. (J 19, 33-34) Wpatrując się w tę scenę, trzeba nam ponownie stanąć pod Krzyżem. Nie będziemy tam sami. Obok nas jest jeszcze kilka osób, które tę scenę widzą, obserwują. Oto na naszych oczach dzieje się scena, podczas której żołnierz otwiera włócznią Bok Jezusa. Wypływa Krew i Woda, nie będące znakiem śmierci, ale symbolem chrztu św. i Eucharystii. Męka Jezusa zrodziła błogosławione dla nas owoce, bowiem „z Jego przebitego boku wypłynęła krew i woda i tam wzięły początek sakramenty Kościoła, aby wszyscy ludzie, pociągnięci do otwartego Serca Zbawiciela, z radością czerpali ze źródeł zbawienia” – jak wskaże nam prefacja o Najświętszym Sercu Pana Jezusa.
Chciałbym mówić dzisiaj o św. Benedykcie, założycielu monastycyzmu zachodniego oraz patronie mojego pontyfikatu. Rozpoczynam słowami św. Grzegorza Wielkiego, który pisze o św. Benedykcie: „Był on człowiekiem Bożym, który zajaśniał na tej ziemi wieloma cudami, w nie mniejszym stopniu zabłysnął także elokwencją, z którą potrafił przedstawić swoją naukę” („Dialogi” II, 36). Słowa te wielki papież napisał w 592 r., gdy święty mnich nie żył już od 50 lat, żył natomiast w pamięci ludzi, a przede wszystkim w bujnie rozwijającym się zakonie, który założył. Św. Benedykt z Nursji życiem oraz swoimi dziełami wywarł fundamentalny wpływ na rozwój cywilizacji oraz kultury europejskiej. Najważniejszym źródłem na temat jego życia jest druga księga „Dialogów” św. Grzegorza Wielkiego.