Niezwykłe świadectwa cudów za pośrednictwem Maryi

W lipcu 1976 r. po wygłoszeniu prelekcji o jasnogórskich cudach i łaskach podeszła do mówcy pewna matka i, pokazując swego 6-letniego synka, powiedziała: „Ja również chcę ojcu pokazać cud.  Mój Tomek, mając trzy lata, wypadł przez okno z piątego piętra. W pierwszej chwili pomyślałam, że nie żyje. Modliłam się jednak żarliwie do Matki Bożej Częstochowskiej i obiecałam poświęcić go na służbę Bożą. Nic mu się nie stało poza lekkim uszkodzeniem nogi. Wszyscy byli zdziwieni i uważają to za cud”.

Powyższy wypadek potwierdzono pisemnie listem datowanym 13 sierpnia 1976 r. i podpisanym przez obydwoje rodziców.

„Według obietnicy złożonej – jak byliśmy w Częstochowie z rodziną po 16 lipca – wysyłam zdjęcie dziecka, które mi Pan Bóg ocalił. Wyszłam z mieszkania, zostawiając Tomka samego, miał 3 lata. Mieszkamy na piątym piętrze. Dziecko otworzyło okno (przystawił krzesło i wszedł na parapet) i spadło na ziemię. Spojrzałam w dół i pomyślałam że nie żyje. Jadąc w windzie, prosiłam Matkę Bożą, aby go ocaliła i obiecałam go Jej. Dałam na Mszę św. i modliłam się przed Obrazem Matki Bożej Częstochowskiej (cząstkę Różańca) o jego zdrowie. Następnego dnia rano dowiedziałam się w szpitalu, że dziecko jest całe i zdrowe, doznało tylko lekkiego uszkodzenia lewej nogi”.

Po 7 tygodniach odzyskał przytomność

We wtorek 3 sierpnia 1976 r. przybyli na Jasną Górę rodzice (obydwoje nauczyciele) z dwojgiem dzieci, by podziękować Matce Bożej za uratowanie życia ich 6-letniego synka Przemysława, który 3 sierpnia 1975 r. uległ ciężkiemu wypadkowi samochodowemu w Gdańsku Oliwie. Złożyli też dziękczynne wotum (nr 786/76).

Chłopiec wpadł pod nadjeżdżający samochód i doznał bardzo silnych obrażeń głowy i brzucha. Stan był krytyczny, a lekarze nie dawali prawie żadnych szans na uratowanie dziecka.

Natychmiast po wypadku przeprowadzono operację, w wyniku której usunięto dziecku śledzionę i, celem zapobieżenia grożącemu uduszeniu, wstawiono rurkę w okolice przełyku (pozostała widoczna dość znaczna blizna). Chłopiec przez siedem tygodni był nieprzytomny. Doznał całkowitej amnezji. A jednak żyje, jest zupełnie zdrowy i normalny.

Rodzice są głęboko przekonani, że zarówno życie, jak i zdrowie swego synka zawdzięczają Matce Bożej Jasnogórskiej. Matka otwarcie przyznała, iż w sprawach wiary miała wiele trudności i dlatego była niepraktykująca: „Chciałam wszystkiego dotknąć i do końca zgłębić umysłem. Jednak w tym wypadku porzuciłam wszystkie wątpliwości i z ufnością udałam się po ratunek do Matki Bożej Jasnogórskiej.

Oddałam dziecko w Jej opiekę, mocno wierząc, że Ona uratuje mi syna”. Odtąd – jak stwierdza – zmieniła swoje nastawienie do wiary – stała się praktykująca. O zdrowie Tomka bardzo gorliwie modliła się do Matki Bożej również babcia (matka ojca dziecka), która specjalnie w intencji wnuczka przybyła do Częstochowy 26 sierpnia 1975 r.

Rodzice zaznaczyli jeszcze, że podjęli postanowienie zrealizowania dziękczynnej pieszej pielgrzymki na Jasną Górę.

za o. Melchior Królik OSPPE

Posted under Bez kategorii