– Zmiany, jakie proponuje papież, nie są aż tak radykalne. Prałatura Opus Dei nadal istnieje i będzie istnieć oraz spełniać swoją misję w wierności temu charyzmatowi, jaki przekazał nam Założyciel, pozostaje też prałaturą personalną, a nie stowarzyszeniem kleryckim – mówi w rozmowie z KAI ks. Stefan Moszoro-Dąbrowski. Wikariusz regionalny Opus Dei na Europę Środkową i Północną wyjaśnia, że zawsze istnieć będzie pewne napięcie pomiędzy charyzmatem, a próbami jego wyrażenia za pomocą kategorii prawnych. „Należy przy tym przypomnieć, że prawo istnieje po to, by służyć charyzmatowi, nie odwrotnie” – dodaje.
Marcin Przeciszewski, KAI: Czym w istocie jest Opus Dei? Jaką wizję i charyzmat dla tego dzieła miał założyciel św. Josemaria Escrivá de Balaguer i dlaczego św. Jan Paweł II w 1982 r. wybrał dla tej wspólnoty wyjątkową w Kościele i prawie kościelnym formę prałatury personalnej. Na czym ona polega?
Ks. Stefan Moszoro-Dąbrowski, wikariusz regionalny Opus Dei na Europę Środkową i Północną: Opus Dei związany jest z charyzmatem, który otrzymał nasz założyciel św. Josemaría Escrivá de Balaguer w 1928 r. w wieku 26 lat. Istotą tego charyzmatu jest, by przypominać ludziom świeckim i kapłanom o wezwaniu do świętości. O tym, że świętość można realizować nie opuszczając swego miejsca w świecie. Celem Opus Dei jest propagowanie świadomości powszechnego powołania do świętości i uświęcającej wartości codziennej pracy, tj. dobrego wypełniania obowiązków zawodowych, rodzinnych i społecznych. Główną misją Dzieła jest chrześcijańskie kształtowanie jego członków, jak również innych osób, które pragną taką formację otrzymać.Święty Josemaria uważał, że potrzebna jest do tego instytucja, która ma na celu przekazywanie tego charyzmatu, więc ją stworzył. Chodziło mu o instytucję, która nie tylko niesie to przesłanie, ale formuje tych, którzy tego chcą i widzą, że jest to ich powołanie. Osoby należące do niej – w większości świeccy, ale też księża – żyją tym charyzmatem i osobiście dają temu świadectwo.
Opus Dei okazało się wówczas czymś nowym i prekursorskim. Dlatego towarzyszyło temu poszukiwanie właściwej formy kanonicznej. Najpierw było to zwykłe stowarzyszenie wiernych w diecezji madryckiej. Na kolejnym etapie w 1950 Pius XII zatwierdził Opus Dei jako instytut świecki. Ale pod koniec lat pięćdziesiątych okazało się, że instytuty świeckie są nie tyle miejscem dla ludzi świeckich, ile w jakimś stopniu formą życia konsekrowanego. Josemaria nie chciał, by jego dzieło stało się zakonem, gdyż jego charyzmatem była misja świeckich w świecie.Po zakończeniu soboru, w 1970 r. Josemaria zwołał Kongres Generalny Opus Dei, by zastanowić się nad dalszymi kierunkami pracy, jak i nad formułą kanoniczną. Koncepcja Opus Dei jako prałatury personalnej została wówczas dopracowana i przekazana Stolicy Apostolskiej. W 1975 r. św. Josemaria umiera. Ani Paweł VI, ani Jan Paweł I nie wprowadzili tych zmian.
Jan Paweł II, który pragnął wprowadzać Sobór Watykański II w praktykę życia kościelnego, już w 1978 r. zachęcił Opus Dei, aby podjęło temat prałatury. Ówczesny przełożony Álvaro del Portillo podszedł do tego poważnie i przedstawił papieżowi w 1979 obszerne materiały. Głęboko też modlił się w tej intencji, m. in. przyjechał specjalnie do Częstochowy, spotkał się też z kard. Wyszyńskim. W odpowiedzi na przekazane mu materiały Jan Paweł II stworzył 9-osobową komisję a – w ślad za jej działaniem – 28 listopada 1982 ustanowił prałaturę personalną Opus Dei.KAI: Przez 40 lat Opus Dei funkcjonowało jako prałatura personalna, skąd więc potrzeba obecnych zmian, które inicjuje papież Franciszek?
– Idealnie byłoby, gdyby powstały inne prałatury personalne, ale do tego nie doszło. Wśród kanonistów istnieją rozbieżne poglądy na ich temat. Być może wśród niektórych jest lęk, obawa, że prałatura personalna może stać się jakąś międzynarodową diecezją niezależną od poszczególnych diecezji. Temat niezależności przedstawiany jest przez niektórych jako straszak. KAI: Czy rzeczywiście Opus Dei jest rodzajem „Kościoła w Kościele” i pozostaje niezależne od biskupów diecezji, na których terenie działa?– Nie. Żadna część Kościoła nie tworzy “Kościoła wewnątrz Kościoła”, wręcz przeciwnie: każda z jego części ożywia więzy z całym Kościołem. Wierni Opus Dei są i czują się żywymi członkami Kościoła powszechnego i diecezji, w których życiu uczestniczą tak, jak pozostali wierni. Należy mieć również na uwadze, że ta prałatura, w przeciwieństwie do tego, co mogłoby dotyczyć innych, nie zajmuje się pewnymi aspektami opieki duszpasterskiej (chrztami, bierzmowaniem, ślubami, pogrzebami), poświęca za to szczególną troskę formacji swoich wiernych i tych, którzy korzystają z jej apostolstwa (spotkania i rekolekcje, studiowanie nauk świętych, osobiste kierownictwo duchowe).
KAI: A jaki jest status księży należących do prałatury Opus Dei. Komu oni podlegają?– Autonomia Opus Dei, przyznana mu dla wypełniania swojej misji, jest zawsze autonomią w komunii z Kościołem powszechnym i Biskupem Rzymu, a także z Kościołami partykularnymi i biskupami diecezjalnymi. Księża inkarnowani do prałatury podlegają prałatowi i jego wikariuszom, ale nie są całkowicie niezależni od biskupa miejsca, gdyż podlegają jego dyscyplinie. Podobnie jak to się dzieje np. z księdzem, który pracuje w Ordynariacie Polowym, czy z księżmi przebywającymi na studiach w innej diecezji.
Zresztą jest to temat, który jest natury nie tyle czysto prawnej, kanonicznej, ile bardziej teologicznej. Chodzi tu o teologię Kościoła powszechnego i Kościoła partykularnego i jak te rzeczywistości ze sobą współistnieją? Prawo ma swoje ograniczenia a kościelna rzeczywistość jest o wiele bogatsza. Należy przy tym przypomnieć, że prawo istnieje po to, by służyć charyzmatowi. Ma ono chronić charyzmat, by mógł on być realizowany. Prawo nie może być przed charyzmatem, tylko odwrotnie!– Oznacza, że nawzajem siebie potrzebują i nie istnieje tu żadna konkurencja. Ksiądz w Opus Dei nigdy nie zajmuje się sprawami, które powinny należeć do ludzi świeckich, np. zarządzaniem majątkiem lub wieloma innymi kwestiami organizacyjnymi. To jest sprawa świeckich. Dyrektorami wszystkich naszych ośrodków są ludzie świeccy. Kapłan nie sprawuje tam władzy, gdyż jego zadania są inne.
Zawsze podkreślamy, że najważniejsze jest to, co każdy świecki robi, zachowując swoją tożsamość: będąc piłkarzem, lekarzem, inżynierem, naukowcem czy dziennikarzem – w swym normalnym świeckim życiu. A Opus Dei dostarcza środki formacyjne, wsparcie duchowe oraz oparcie we wspólnocie. Jest to jakaś nowość.Opus Dei bardzo podkreśla, że wszyscy mają to samo powołanie, a więc świeccy winni żyć w duchu powszechnego kapłaństwa. Naszą duchowość charakteryzują codzienna Eucharystia, komunia św., ofiarność, służba. Innym ważnym i mocnym elementem naszej działalności jest promowanie pracy w różnych jej wymiarach. Św. Jan Paweł II, zapewne w dużym stopniu w wyniku kontaktów z kard. Stefanem Wyszyńskim i jego nauczaniem o uświęcaniu pracy ludzkiej, był bardzo bliski tego naszego charyzmatu.
Zresztą w Kościele jest wiele podobnych rzeczywistości jak choćby Droga Neokatechumenalna, Wspólnota Emmanuel czy inne. Jan Paweł II w książce „Wstańcie, chodźmy!” mówił, że widział w tym działanie Ducha Świętego i dlatego te inicjatywy wspierał. I na tej fali narodziła się koncepcja prałatury personalnej, którą uzyskało Opus Dei.KAI: Papież Franciszek, reformując Kurię Rzymską na mocy konstytucji apostolskiej „Praedicate Evangelium” z 19 marca 2022, przeniósł umocowania prawne Opus Dei z Dykasterii ds. Biskupów do Dykasterii do Duchowieństwa. Co te zmiany oznaczały?
– Owszem nastąpiła taka zmiana. Pojawia się jednak pytanie: czy rzeczywiście Opus Dei winno podlegać Dykasterii ds. Duchowieństwa, skoro 98 % jego członków stanowią świeccy, w tym 60 % to kobiety? Ale nie chcę na ten temat dyskutować.KAI: W lipcu 2022 r. papież wydał motu proprio „Ad charisma tuendum” (Aby zachować charyzmat), w którym jest mowa, że prałat Opus Dei nie będzie już biskupem, ale pozostaje ordynariuszem, a ponadto potwierdzony został fakt przeniesienia prałatury do kompetencji Dykasterii ds. Duchowieństwa.
– Święty Josemaria nie był biskupem i tego nie pragnął. Podobnie myślał jego następca prałat Álvaro del Portillo. Kiedy mówiło się na początku lat osiemdziesiątych, że zostanie biskupem, napisał do Jana Pawła II, że gdyby miało do tego dojść, to zrezygnuje. Zgodził się na to dopiero w 1989 r. gdy miał 77 lat, na kilka lat przed śmiercią. Jego następca Javier Echevarría też został biskupem. Ale obecny prałat ks. Fernando Ocáriz już nim nie jest.KAI: 8 sierpnia br. w kolejnym motu proprio nt. prałatur personalnych papież wprowadził zmiany w dwóch kanonach (295 i 296) prawa kanonicznego. Jest tam mowa, że prałatura personalna jest „upodobniona do publicznych stowarzyszeń kleryckich na prawie papieskim z uprawnieniami do inkardynowania duchownych”. Niektórzy intepretują to jako niemal likwidację prałatury Opus Dei w jej dotychczasowym kształcie. Taką opinię przedstawił ostatnio znany włoski kanonista ks. Giancarlo Rocca na łamach „Settimana News”. Co Ksiądz na to?
KAI: Zapytam wiec bardziej ogólnie. Co w praktyce wynika dla Opus Dei ze wspomnianych papieskich dokumentów?
– Jedyna sensowna odpowiedź jest taka, że zarówno papież Franciszek, jak i Opus Dei są zainteresowani tym, by zachować nasz charyzmat. Czujemy się związani z naszym założycielem świętym Josemarią i tym, co nas trzyma, jest jakiś Boży zamysł. Charyzmaty są w Kościele naturalnym zjawiskiem. Przecież Pan Bóg nie przestał działać w Kościele z chwilą, kiedy zmarł ostatni apostoł. Duch Święty nadal kieruje Kościołem, m.in. drogą udzielania charyzmatów przez poszczególne osoby. I na tym polegała rola wielu świętych, włącznie z naszym założycielem. Podkreślę ponadto, że jedną z ważnych cech charyzmatu Opus Dei jest jedność z papieżem. Istnienie Opus Dei nie miałoby sensu, gdyby nie było ono instytucją zjednoczoną z Ojcem Świętym i Stolicą Apostolską.KAI: Jak wyglądają i jak kształtowały się w przeszłości relacje Opus Dei z papieżem Bergoglio, pochodzącym z Argentyny, skąd również Ksiądz się wywodzi?
– Zacznijmy od tego, że najlepsza, niejako „sztandarowa” biografia Jorge Mario Bergoglio, napisana na początku pontyfikatu przez brytyjskiego dziennikarza Austena Ivereigha [u nas ukazała się w 2015 pod tytułem „Prorok” – KAI], nie zawiera żadnych wzmianek o jakichkolwiek napięciach czy sporach z Opus Dei, gdy był on arcybiskupem stolicy Argentyny ani z wcześniejszego okresu.Co więcej, w tamtym czasie był on bardzo związany z Colegio Nuestra Señora del Buen Aire – jest to szkoła dla dziewcząt, którą opiekowało się Opus Dei, położona w bardzo biednej dzielnicy miasta i kard. Bergoglio utrzymywał bliskie stosunki z pracującymi tam księżmi. Często się też kontaktował z ówczesnym wikariuszem Opus Dei dla Argentyny, a obecnie wikariuszem-zastępcą prałata, ks. Mariano Fazio, któremu prałat ks. Ocáriz, mający 75 lat, przekazał już część swoich obowiązków i uprawnień. I przy różnych okazjach obecny papież wspominał o dobrych stosunkach i więziach łączących go z Opus Dei.
Inną sprawą, którą warto tu podkreślić, jest fakt, że właśnie za rządów Franciszka zostali ogłoszeni błogosławionymi bp Álvaro Del Portillo (1914-94) – 27 IX 2014 i pierwsza świecka kobieta z Opus Dei: Guadalupe Ortiz de Landázuri Fernández de Heredia (1916-75) – 18 V 2019. W 2016 Franciszek zatwierdził dekret o heroiczności cnót Izydora Zorzano (1902-43) – pierwszego świeckiego członka Opus Dei i szkolnego kolegi naszego założyciela. Papież bardzo chwalił pracę Dzieła w wielu częściach świata, ale zwłaszcza na peryferiach Kościoła, np. w Skandynawii czy w Afryce. Kilku księży z Prałatury zostało biskupami w Afryce, Azji czy Australii. Trzeba też pamiętać, iż w swej „sztandarowej” adhortacji apostolskiej „Evangelii gaudium” z 2015 papież zachęca do szukania nowych form ewangelizacji, do czerpania radości z wiary i do bycia uczniem-misjonarzem, a to wszystko bardzo mocno dotyczy Opus Dei, które działa na rzecz owego „uczniostwa” i bycia misjonarzami. Ta misyjność ma być obecna w każdym miejscu, w którym ktoś żyje i działa, a nie w formie wyjazdu gdzieś daleko. Efektem tej adhortacji jest to, że zmieniliśmy nieco struktury organizacyjne, w tym znaczeniu, że będzie mniej regionów, za to będą one większe. Na przykład powstaje obecnie region obejmujący Niemcy, Austrię i Szwajcarię. Chcemy, aby były to ośrodki bardziej aktywne i prężne, aby ludzie byli bardziej zaangażowani. Jest to zgodne z linią obecnego pontyfikatu: mniej struktur – więcej charyzmatu.KAI: Bardzo dziękujemy za rozmowę.